Budda.Com: Home - Link_2 - Księga gości - Przeglądaj wpisy - Forum - Czat - E-mail - |
   Obicałem Wam napisać coś o historii założenia Kyokushin w Raciborzu. W 1978 w czasie wakacji przyjechałem do Raciborza. Mój exszwagier Rysiu Bolibrzuch nakreslił mi temat o karate: 2 lata wcześniej przyjechała grupa ludzi z dużą wyobraźnia ,która ogłosiła zapisy do sekcji karate, zebrała pieniadze i Swiat po nich zaginął. Drugi problem istniała dzika sekcja Kyokushin przy Studium Nauczycielskim ,która nie byla zarejestrowana i ich istruktor także w Krakowie. W lipcu w tym samym roku pojechałem na obóz letni do Krakowa na ,który miał przyleciec Kancho m. Oyama ale ze wzgledu choroby nie dojechał i w ostatniej chwili w jego zastepstwie zjawił się Bo Halden ze Szwecji. Na obozie miałem spotkanie z (wtedy) Sensej A. Drewniakiem aby omówic sprawę zalozenia formalnej Sekcji Kyokushin w Raciborzu.Dostalem punkt po punkcie wskazowki od niego i wrocilem do Racibora z 5 Kyu ( wtedy zielony pas) pelen energii i zapalu. Ta dzika grupa,o ktorej wspomnialem prowadzona byla przez studeta S.N. Bodusia ( nazwiska nie pamitam) - bardzo mily czlowiek .On i jego studeci zakladali sobie kolory pasow wg uznania.Jego studentami byli bracia Pankszelo,Janusz Polak, Robert Gudajtis, Rysiu Bolibrzuch,Iwona (nazwiska nie pamiętam), Bogdan (też nazwisko wyleciało mi z glowy -bardzo ladnie malował)i paru innych .Bylo ich z 12-stu. W czasie wakacji treningi mieli w technikum budowlanym Poprosiłem mojego szwagra aby zabrał mnie na trenig z tą grupą. Na pierszy trening zalożyłem biały pas jako poczatkujacy w celu sprawdzena co kto umie. Moja gra aktorska była super ale na nastepny trening założłem swój zielony pas i wielu sie zdziwiło ,że tak szybko awansowałem. Po wakcjach zorganizowałem zapisy i zgłosiło się okolo 400 osób z których mogłem przyjąć tylko stu. Poddałem ich testowi , przyjąłem 100 a reszta była na liście rezerwowej. Potrzebowałem Klubu jako lokum więc z pieniędzmi z zapisów udałem się po pomoc do Komitetu Partii i po rozmowie z czlowiekiem od spraw sportu i rekreacji (Absolwent AWF we Wroclawiu)dostałem możliwość działania przy K.S. SPOJNIA Musilem spotkac sie ze starą grupą z S.N. Jedynym wyjściem formalnym dla nich wg. Sensej Drewniaka było zaliczenie egzaminów od początku włącznie z ich instruktorem wspomnianym Bogusiem; w Krakowie lub egzaminatora (Dan) z Krakowa z upoważnieniem egzaminu w Raciborzu. Boguś (ich instruktor) po skończonym programie w S.N. wrócił do swojego miasta a jego uczniowie przeszli do mnie. Tak to sie zaczeło !!!!
    Moim pierwszym instruktorem w czasie moich studiow AWF Wrocław był JANUSZ GARLEY, Instruktor ,którego nigdy nie zapomnę !!! Po jego treningach jak przychodziłem na stancję byłem tak zmęczony, że jak chciałem umyć twarz nie byłem w stanie unieść rąk tak były zmęczone więc opuszczałem głowę do rąk. W ubraniu zasypiałem w sekunde. Miałem wiele zajęć fizycznych na AWF-ie ale w porównaniu z tymi treningami to bylo nic!!!. Pamiętam wróciłem z treningu padłem na łóżko, zasnąłem i w nocy obudziłem się podczas snu, podszedłem do okna i z okrzykiem pięścią rozbiłem dwie szyby.Tak byłem przeładowny tym treningiem. Ten pierwszy okres treningów u jego boku zakodował we mnie szacunek ,dyscyplinę i olbrzymiego ducha, którego Wam starałem się przekazać.